Czy zdajecie sobie sprawę, jak bardzo algorytmy rządzą tym, co widzimy w social mediach? Jaką bańkę wokół nas tworzą Instagram, LinkedIn czy Facebook? Algorytmy prezentują nam treści dopasowane do naszych zainteresowań, oczekiwań i przewidywanych potrzeb. Analizują, co klikamy, lajkujemy, a nawet to, jakie treści oglądamy dłużej czy udostępniamy.
Gdy produktywność staje się obsesją
Im więcej treści w danym temacie klikamy, tym więcej podobnego contentu będzie się nam wyświetlało. Dlatego na koncie narudo.pl Instagram podpowiada mi content o sztucznej inteligencji i produktywności, a na prywatnym – o zdobieniu tortów i psach. I właśnie o tej produktywności chcę dziś napisać.
W pewnym momencie mój feed na wszystkich SM zapełnił się treściami o produktywności i rozwoju osobistym. Z każdej strony atakowały mnie złote rady:
„Jak robić szybciej, więcej, lepiej.” „Jak planować jak CEO, CFO itp.” „Jak wstać o 5:00 i mieć energię na wszystko.”
Brzmi znajomo? Nie wiem, czy też się z tym spotykacie, ale podejrzewam, że nie jestem jedyna. Absolutnie nie mam nic przeciwko chęci rozwoju – wręcz przeciwnie. Ale w tej gonitwie za produktywnością często zapominamy o najważniejszym pytaniu: o co tak naprawdę w tym chodzi? Bo kiedy co chwilę pojawia się nowy sposób, nowy guru i nowa metoda, a człowiek nadal nie wie, od czego zacząć… może czas po prostu przestać gonić?
5 pułapek produktywności i samodoskonalenia
To moje osobiste obserwacje – nie musisz się z nimi zgadzać. Ale może coś w nich z Tobą zarezonuje. Oto subiektywna lista narudo.pl 💛
1. Zbyt wiele źródeł „dobrych rad”
Social media zalewają nas kolejnymi sposobami, metodami i kursami produktywności. Problem w tym, że skaczemy z jednej metody na drugą, nie dając sobie nawet chwili, żeby sprawdzić, czy poprzednia działa. Co chwilę chwytamy się czegoś nowego, „lepszego”, bo przecież tamto miało zadziałać, ale nie zadziałało tak, jak obiecywali.
Trochę jak z dietami cud — może i na chwilę pomogą, ale po tygodniu odkrywamy, że są monotonne, niesmaczne albo po prostu nie dla nas.
2. Pogoń za „więcej, szybciej, lepiej”
…bez miejsca na „mądrzej”
To zjawisko doczekało się nawet nazwy — toksyczna produktywność. Czasem przeradza się wręcz w kult bycia zajętym, idealnie pasujący do polskiego „kultu zapie…”.
Zdarza się, że działamy tak intensywnie, że nie mamy czasu pomyśleć, po co właściwie to robimy. Jak to ujął Król Julian: „Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu.”
3. Poczucie winy – bo inni robią więcej
„Musisz to robić.” „Czemu jeszcze tego nie wdrożyłaś?” „Inni dają radę, to i Ty możesz.”
Znasz to? Zapominamy, że social media pokazują nam tylko efekty, często wyidealizowane. Nie widzimy zaplecza, potknięć, zmęczenia i chwil zwątpienia.
A potem, patrząc na cudze sukcesy, zaczynamy się zastanawiać, dlaczego nam nie idzie tak łatwo. I wpadamy w błędne koło: im więcej oglądamy „idealnych ludzi”, tym gorzej czujemy się ze sobą. A wtedy, albo szukamy kolejnej idedalnej metody, albo metody na skróty, albo tracimy całkowicie motywację…
Odbierz darmowy e-book „Sztuczna inteligencja w biznesie on-line”
Dołącz do newslettera, odbierz bezpłatny e-book i zyskaj dostęp do regularnych wiadomości o ChatGPT, sztucznej inteligencji, narzędziach i organizacji w biznesie on-lie.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
4. Perfekcjonizm albo nic
Technika X, metoda Y i aplikacja Z – tylko tak osiągniesz sukces! Serio?
Ten sposób myślenia prowadzi do pułapki „zanim-zacznę”. Przekonujemy sami siebie, że „zaczniemy, jak tylko będziemy gotowi” – czyli… nigdy. Z obawy, że zrobimy coś źle lub nie dość dobrze, nie robimy nic. A przecież lepiej zrobione niż doskonałe w teorii.
Perfekcjonizm często udaje produktywność – ale to tylko ładnie zapakowana prokrastynacja.
5. Niedopasowane do nas metody
Chwytamy się kolejnych lifehacków i metod, nie zastanawiając się, czy są dopasowane do nas. Nie neguję, że działają – ale nie każda metoda działa na każdego. Mamy różne rytmy dnia, priorytety, możliwości i ograniczenia. Czy naprawdę istnieje jeden uniwersalny sposób, który zamieni każdego w mistrza produktywności? Wątpię.To, co działa u kogoś z zespołem pięciu osób i asystentką, niekoniecznie zadziała u kogoś, kto prowadzi biznes solo i robi wszystko samodzielnie. Nie chodzi o to, żeby znaleźć idealny sposób. Chodzi o to, żeby znaleźć swój sposób.
I co dalej? Jak zacząć wreszcie ogarniać bez stresu?
Czy w takim razie produktywność jest bez sensu? Czy samodoskonalenie to mit? Absolutnie nie. Wszyscy chcą być bardziej produktywni. Ale czy naprawdę trzeba wstawać wcześniej, robić więcej i szybciej, żeby osiągnąć sukces? Może wystarczy kilka drobnych korekt, żeby działać sprawniej i spokojniej – bez stresu, bez presji, po swojemu. Nie chodzi o to, żeby robić wszystko. Chodzi o to, żeby robić to, co naprawdę ważne – w tempie, które jest dobre dla Ciebie.
Ja uważam, że nie musimy być „bardziej produktywni”. Zamiast tego powinniśmy pracować mądrzej. Bo w pewnym momencie naprawdę nie da się już pracować szybciej, wstawać wcześniej czy robić więcej. Zostaje nam jedno – pracować mądrzej i planować. W myśl zasady: work smarter, not harder.
Spróbuję Cij pokazać, jak w prosty sposób zacząć ogarniać chaos wokół siebie – bez spiny i bez poczucia winy.
Nie wbrew sobie
Nie ma nic gorszego niż próba wpasowania się w dobre rady wbrew sobie. Mogłabym Ci napisać, że metoda X jest najlepsza, ale czy naprawdę? Każdy z nas jest inny. Jedni działają najlepiej o 6 rano z kubkiem kawy, inni o północy z kubkiem kakao. Jedni kochają papierowe notatniki, inni żyją w aplikacjach. Nie ma jednego słusznego sposobu. Ale jest coś, co przyda się każdemu – pomysł, jak ogarnąć chaos.
Od czego zacząć ogarnianie?
Karteczki, dokładny plan, notes, bullet journal, lista zadań, aplikacja, kalendarz… Opcji jest mnóstwo. Najważniejsze? Zacznij. Nie jutro, nie od poniedziałku, nie po nowym roku. Zacznij teraz, z tym co masz. Nie masz pięknego planera? Weź zwykłą kartkę. Nie masz subskrypcji w modnej aplikacji? Wybierz coś darmowego z mojej ściągawki z aplikacjami. W myśl zasady done is better than perfect. Zacznij, a jak Ci się nie spodoba – zmienisz. Będziesz już wiedzieć, co Ci pasuje, a co nie. To i tak o niebo lepsze niż tygodnie spędzone na rozmyśłaniu “że trzeba” albo szukaniu idealnego narzędzia.
Dziel zadania na „robialne” części
Robialne? Wiem, pewnie nawet nie ma takiego słowa. Chodzi o kawałki, które da się zrobić w określonym czasie. Bo nic tak nie blokuje, jak ogromne, przytłaczające zadanie. Dlatego podziel pracę na mniejsze, wykonalne kawałki, które da się skończyć w rozsądnym czasie. Jaki to jest rozsądny? Dla każdego to będzie coś innego. Ja zwykle chcę mieć zadania możliwe do skończenia danego dnia.
Nie trzeba mieć doktoratu z zarządzania, żeby zauważyć, że dużo łatwiej zrealizować kilka małych zadań niż jedno wielkie. Czemu? Bo te małe mniej nas przerażają i dzięki temu łatwiej zacząć je realizować. A gdy kończymy choć jedno, czujemy ten mały sukces, który dodaje energii do kolejnego kroku.
W końcu coś się udało. Zrobiliśmy zadanie od początku do końca. I to daje prawdziwą motywację.
System, nie lifehacki
Nie szukaj kolejnych trików na bycie bardziej produktywnym. Zbuduj ze mną swój system. Twój własny. Taki, który pasuje do Ciebie, Twojego rytmu dnia, stylu pracy i charakteru zadań. Zaczynaj dzień od planu, kończ podsumowaniem, pracuj blokami, rób przerwy, testuj co na Ciebie działa.
Nie musisz kopiować cudzego systemu – stwórz swój. To moim zdaniem najlepszy sposób, żeby naprawdę „ogarnąć” bez stresu.
Bądź elastyczna i wyrozumiała
Nawet najlepszy plan czasem trzeba zmienić. Ludzie chorują, klienci się rozmyślają, priorytety się przesuwają. Życie.
Zmiana planu zazwyczaj nie oznacza porażki – zwłaszcza jeśli to świadoma zmiana. To oznaka, że masz kontrolę nad tym, co robisz, i potrafisz reagować na rzeczywistość.
I bądź wyrozumiała. Zwłaszcza dla siebie. To, że inni robią więcej, nie znaczy, że Twoje „mniej” jest gorsze. Nie zawsze da się zrobić wszystko. Masz prawo być zmęczona.
Done is better than perfect
Uważaj na pułapkę perfekcjonizmu. Zanim spędzisz kolejne godziny na dopieszczaniu szczegółów, zapytaj siebie: czy to naprawdę coś zmieni? Nie chodzi o robienie byle jak. Chodzi o to, żeby nie ugrzęznąć w poprawkach, które nie mają realnego znaczenia.
Zrobione > idealne. Bo zrobione popycha Cię do przodu.
Podsumowując: Nie potrzebujesz kolejnej metody produktywności. Potrzebujesz swojego sposobu na ogarnięcie chaosu – prostego, elastycznego i dopasowanego do Ciebie.
Nie idealnego. Twojego.
Trzeba pamiętać, że oprócz „szybciej, więcej, lepiej”. powinno być też „mądrzej” i „w Twoim stylu”. Czasem trzeba nawet trochę zwolnić, żeby potem przyspieszyć z przytupem. Warto też pogodzić się z myślą, że natychmiastowe efekty to często chwyt marketingowy. Droga do sukcesu to raczej maraton niż sprint.
Jestem Magda, ta z narudo.pl – entuzjastka technologii, project manager i analityk IT. Wspieram przedsiębiorców i twórców internetowych w skutecznym wykorzystywaniu narzędzi online i sztucznej inteligencji oraz organizacji i planowaniu. Wierzę w optymalizację pracy i efektywne zarządzanie, jestem gotowa podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą abyśmy mogli pracować mądrzej, nie ciężej.